Metody dokumentalne w filmie. Recenzja książki
Abstrakt
Jakkolwiek dobrze rozumiany obowiązek wymaga od badacza zdefiniowania obiektu swojego zainteresowania, skomplikowany przypadek filmu dokumentalnego zdaje się zniechęcać do tego rodzaju działań. Tym bardziej godna uznania jest skrupulatność, z jaką podjął się zadania Mirosław Przylipiak w Poetyce kina dokumentalnego. W pierwszym rozdziale swojej książki ten uznany autor, po dokonaniu krytycznej oceny istniejących już definicji, opracował nową propozycję. Pozwolę sobie przytoczyć ją w całości, żeby zobrazować poziom skomplikowania problemu: Film dokumentalny to taki autonomiczny, istniejący jako osobna całość przekaz audiowizualny, który prezentuje wycinek świata kompletnego, w którym znaczenia nominalne są tożsame ze źródłowymi, w którym istnieje dystans czasowy między momentem rejestracji a momentem odbioru, gdzie zostaje zachowana indeksalna wierność odtworzenia czasu i przestrzeni w ramach ujęcia. W którym realizatorzy nie ingerują w rzeczywistość przed kamerą albo ingerują i fakt tej ingerencji czynią elementem strukturalnym filmu, albo też ingerują w tym celu, aby przywrócić taki stan tej rzeczywistości, jaki istniał przed pojawieniem się ekipy filmowej, lub też aby wyzwolić prawdę zachowań osób filmowanych, który naśladuje w swojej strukturze konwencjonalne sposoby właściwego człowiekowi podporządkowania rzeczywistości, w którym funkcja autoteliczna względem warsztatu lub tworzywa filmowego, o ile istnieje, nie może przytłumić i zdominować funkcji przedmiotowej.